niedziela, 22 marca 2015

Samir CD Rose

Daria opatrzyła mnie. Wyszedłem z jej jaskini, chciałem jeszcze porozmawiać z... zaraz... Rose. Nigdy nie miałem pamięci do imion. Podszedłem do niej.
- Możesz mi opowiedzieć coś o tej watasze? Nie wiem nawet jak się nazywa. - spytałem, przyglądając się uważnie waderze. Potem stoczyliśmy długą rozmowę, opowiedziała mi o tej watasze, o jej członkach i alfach. Ja za to przedstawiłem jej moją historię, gdy opowiadałem wyglądała jakby słuchała uważnie. Polubiłem ją, wyglądała na miłą i była całkiem ładna. Słuchając jej opowieści Zastanawiałem się czy nie dołączyć do tej watahy, w końcu zdecydowałem. Westchnąłem cichutko.
- Mówiłaś że jesteśmy w Watasze Księżycowej Zatoki, tak? - powiedziałem zamyślonym głosem.
- Dokładnie, czemu pytasz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Rose.
- Bo ja... no cóż, potrzebuję jakiegoś domu, miejsca w którym będę mógł żyć i... zastanawiam się czy nie dołączyć do tej watahy. Znajdzie się tu miejsce dla mnie? - spytałem niepewnym głosem i rzuciłem jej pytające spojrzenie.
<<Rose?>>

wtorek, 17 marca 2015

Witajcie oraz żegnajcie :c

Jak wiecie jestem Kamila.Ponieważ ta wataha jest "niemrawa" bez urazy postanawiam odejść....

przepraszam was bardzo..

~Kamila~

poniedziałek, 16 marca 2015

Samir>>Rose

Spacerowałam po lesie gdy usłyszałam dziwny szelest. Nie dużo myśląc weszłam w krzaki i zobaczyłam cień jakiegoś młodego wilka. On chyba też mnie zauważył (ups)
-Witam szanownego...em-...Pana?-zapytał wilk
-Em...pudło - powiedziałm
Podeszłam bliżej, basior chyba teraz zobaczył że jestem dziewczyną
-eee..wybacz...Jestem Samir
-Nie szkodzi. Ja jestem Rose. Z jakiej jesteś watahy?
-Właściwie to z żadnej - wtedy zobaczyłam ranę Samira
-Jak chcesz możesz się tu doczepić..mój brat jest alfą na pewno się zgodzi a teraz trzeba ci załatwić jakiegoś lekarza...-powiedziałam nie wspominając, że to akurat ja pełnię rolę młodej szamanki...
-no, ok. Kto tu jest szamanem albo uzdrowicielem?
-yy...Mary...tak Mary-nie wiedziałam dlaczego takie kłamstwa wychodzą z mojej paszczy...
-zaprowadzisz mnie?
-tak, nie znaczy to nie Mary jest szamaną tylko JA
-Ty?
-Tak ale ja się dopiero uczę i wiesz...-zastanawiałam się czy wspomnieć o moim planie kradzierzy amuletu wilczego pazura - chodź do Darii - ona jest uzdrowicielką, lepiej pomoże
Samir trochę niechętnie się zgodził. Zaprowadziłam go do groty gdzie mieszka
Daria i Matt. Mam nadzieję, że Winter nie będzie zły, że odmówiłam pomocy przyszłemu członkowi naszej watahy...Szczerzę myślę, że Daria jest bardziej doświadczona niż ja i...właśnie rozsuneły się zasłony (wejście do groty) Daria zaprosiła nas. Wzieła ze sobą Samira a ja zostałam z Mattem i dziećmi.
<<Samir?>>

O

Trochę z opóźnieniem, nie przeglądałam ostatnio gmaila. Opowiadanie już się pisze.

Byłem wycieńczony, z rany na moim boku ciekła krew. Rana była płytka i wąska, ale okropnie bolała. Mimo wszystko wciąż biegłem naprzód, byłem w jakimś lesie. Do o koła mnie rosło dużo brzóz, kilka wiekowych dębów i parę topól. Po leśnej ściółce biegały mrówki, nosząc ziarenka piasku i igły, które nie mam pojęcia skąd wzięły. Przecież w okolicy nie rosły drzew iglaste. Obok mnie rosło kilka krzaków borówek. Uświadomiłem sobie że właśnie stanąłem, zdecydowałem że tu mogę sobie na chwilę odpocząć. Sam nie wiedziałem gdzie jestem, a co dopiero wilki które mnie tropiły. Po za tym wątpię żeby wysyłali pościg za jednym, dość mizernym niewolnikiem*. Rozejrzałem  się do o koła żeby znaleźć miejsce w którym na chwilę przycupnę. Muszę poukładać sobie w głowie wydarzenia z ostatnich dni. Usadowiłem się pod konarami rozłożystego dębu, westchnąłem. Nikomu wcześniej nie udało się uciec. Jak to zrobiłem? Nie wiem, nie mam pojęcia. Pewnie tylko dlatego że miałem szczęście. Strażnik który pilnował mnie i mojej siostry był nowy. Możliwe nawet że również młodszy ode mnie, tak się składało że akurat w tedy chrapał sobie smacznie. W tedy moja siostra jeszcze żyła, teraz zapewne nie. Razem podkradliśmy się do niego cichaczem, udało nam się wymknąć. Niestety, strażnik obudził się kiedy wychodziliśmy. Stoczyłem z nim walkę, mimo niepozornego wyglądu okazał się świetnym wojownikiem. To jemu zawdzięczam tę ranę na moim boku. Złapał z powrotem moją siostrę, ale ja pobiegłem w las. Biegłem przez dwa dni i dwie noce. Przed siebie. Bez celu. Chciałem uciec przed pościgiem którego pewnie i tak nie było. No i teraz jestem tu, w tym miejscu. Strasznie chciało mi się jeść, ale byłem również bardzo zmęczony. Postanowiłem posiedzieć tu troszkę, ale nie zasypiać, wolałem zachować czujność. Na mchu było tak przyjemnie i miękko, przymknąłem oczy, tylko na chwilkę. Otworzyłem je znacznie poźniej, widocznie się zdrzemnąłem. Czułem się lepiej, jednak rana wciąż piekła, a w brzuchu burczało mi z głodu. Postanowiłem zapolować. Zacząłem węszyć, zauważyłem trop sarny i podążałem za nim, wciąż pogrążony w rozmyślaniach. Byłem już tuż,  tuż, już widziałem tą sarnę. Nagle usłyszałem niepokojący szelest w krzakach który przepłoszył zwierzynę. Nagle zobaczyłem że zza krzewów wychodzi wilcza sylwetka. Słońce świeciło z tamtej strony, przez co nie mogłem dostrzec szczegółów.
- Witam szanownego... eeem - powiedziałem, nie widząc czy wilk stojący prze de mną to wadera czy basior. - Pana? - stwierdziłem, właściwie to spytałem.
<<Ktoś dokończy?>>

*Radziłabym ci przeczytać jego historię, bo wątpię żebyś bez tego ogarnął to opowiadanie.